sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 3 ''Rozmowy zakazane i nienawiść''

Następnego ranka Ayana obudziła się już w swoim łóżku. W dormitorium było jasno, a gdy spojrzała na zegarek, okazało się, że jest już 7.35. Wstała powoli, przetarła zaspane oczy i omiotła wzrokiem pomieszczenie. Pansy nie było w łóżku, więc uznała, że najprawdopodobniej jest już w łazience. I miała rację, bo minutę później zobaczyła brązowowłosą, wychodzącą z wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
Pansy przemierzyła cały pokój i usiadła na swoim łóżku. Przez cały czas przyglądała się badawczo Ayanie. Ta zmarszczyła brwi i zapytała:
- O co chodzi?
- I ty się mnie pytasz, o co chodzi? To nie ja zostałam tutaj wniesiona o trzeciej w nocy, podkreślam, o TRZECIEJ w nocy, przez samego Dracona Malfoy'a. Kobieto, o tym marzy większość dziewczyn! - Pansy pokręciła niedowierzająco głową, wytrzeszczając przy tym oczy i robiąc dziwną minę.
- Ty też o tym marzysz? - zapytała Ayana, uśmiechając się ironicznie.
Pansy zamarła z otwartymi ustami, a rudowłosa pomyślała, że udało jej się odwieść dziewczynę od głównego tematu, wprawiając ją przy tym w osłupienie.
- Może... - wymamrotała. - Ale ci się nie udało. Co robiłaś z Draco w środku nocy?
Ayana westchnęła.
- Nie mogłam spać. Zeszłam na dół, a później zjawił się tam Draco. Zasnęłam, a on – sądząc po twoich słowach – mnie przeniósł. To tyle. - powiedziała i wzruszyła ramionami.
Pansy miała bardzo zawiedzioną minę.
- Serio? - zapytała. - A ja już spodziewałam się jakiejś pikantnej historyjki o tym, jak to straciłaś dziewictwo z najprzystojniejszym chłopakiem z naszego rocznika. Ba, może nawet całej szkoły!
A po krótkiej przerwie dodała z nadzieją:
- Ale naprawdę tylko tyle?
Ayana przewróciła oczami i wstała z łóżka, uśmiechając się pod nosem. Otworzyła drzwi do łazienki, a wchodząc, rzuciła jeszcze przez ramię:
- Tak, tylko tyle.


                                                                       ***
- Aya, nie zasypiaj mi tu. Zaraz przyjdzie profesor Snape, pamiętasz? Zaczynamy szósty rok, musimy wybrać przedmioty, prawda?
Ayana przewróciła oczami i powiedziała:
- Ja nie zasypiam, tylko myślę, Pansy. Ludzie zazwyczaj podczas snu mają zamknięte oczy, jakbyś nie zauważyła.
Pansy prychnęła i odrzuciła do tyłu długie włosy.
- Nie nabijaj się. Zresztą przez to zachowanie przypominasz mi tą małą Shadow.
- Margaret? Nie przesadzaj, ja po prostu zastanawiam się, czy zapisywać się na zielarstwo. Miałam P, ale jednak nie wiem, czy chce mi się marnować czas. Mam go przecież teraz bardzo mało, zwłaszcza że...
- Wybacz, że ci przerwę, – wtrąciła się Pansy – ale nie mam najmniejszej ochoty wysłuchiwać twojej filozofii. Lekcje się jeszcze nie zaczęły, więc chciałabym choć przez chwilę posmakować trochę swobody.
- Nie miałaś jej już dość wystarczająco w czasie wakacji? - zapytała Ayana.
Pansy westchnęła ciężko i pokręciła głową.
- Niech ci będzie. Ale żadnego gadania o przedmiotach. - zastrzegła.
Ayana przytaknęła. Chwilę później przysiedli się do nich Draco i Blaise. Rudowłosa uśmiechnęła się do nich, a Blaise nie omieszkał tego skomentować.
- Co ci tak wesoło? Straciłaś dziewictwo, czy co? - zapytał z irytującym uśmiechem na twarzy, który nosili prawie wszyscy Ślizgoni.
Ayana westchnęła.
- Co wy wszyscy macie do mojego dziewictwa? - zapytała, patrząc na nich spod zmrużonych powiek.
Blaise przybrał poważny wyraz twarzy. 
- Cóż, masz już szesnaście lat, więc... 
- Przestań! - przerwała mu głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Koniec tego tematu, dobra? To tyczy się was wszystkich. - powiedziała wskazując po kolei na Blaise'a, Pansy i Draco.
Zabini uniósł ręce w górę w geście poddania się. Widać było, że bardzo go to śmieszy, ale odpuścił. Wrócili do bezpieczniejszych tematów.


                                                               ***
- Co teraz masz? - zapytała Pearl, spoglądając z ukosa na Ashokę.
Wychodziły właśnie z Wielkiej Sali po skończonym śniadaniu. Ashoka wypatrywała Ayany, ponieważ od przyjazdu do szkoły jeszcze się nie widziały. Na początku nie zwróciła uwagi na pytanie czarnowłosej, ale w końcu odwróciła się w jej stronę.
- Eliksiry – powiedziała, zerknąwszy na swój plan.
- To świetnie, pójdziemy razem. - odparła Pearl.
Przechodziły właśnie obok grupy Ślizgonów, którym dziewczyna rzuciła wyzywające spojrzenie. Nikt nie zwrócił na nią uwagi, ale ona nie wydawała się tym przejmować.
- Och, właśnie. Miałam cię zapytać, czy twoja... przyjaciółka – Pearl wymówiła to słowo z sarkazmem – już się odezwała. A może znalazła sobie lepsze towarzystwo? - uniosła brwi do góry.
Ashoka odgarnęła kosmyk włosów z twarzy i przygryzła wargę, a później pokręciła powoli głową.
- Pewnie nie miała czasu. - stwierdziła.
- Jasne – rzuciła Pearl z ironią. - Albo stwierdziła, że woli Ślizgonów.
Ashoka miała właśnie zaprotestować, gdy zobaczyła Ayanę stojącą przy ścianie ze swoimi przyjaciółmi ze Slytherinu. Właściwie mogłaby do niej podejść, ale jej towarzystwo pochodziło z rodzin o czystej krwi, a ci nienawidzili szlam. Widziała już w wyobraźni, jak spoglądają na nią z pogardą i obrzydzeniem, dając jej do zrozumienia, że nie ma tu czego szukać. Ayana parę razy próbowała namówić ją, aby choć spróbowała z nimi porozmawiać przez chwilę. Ale rudowłosa była w Slytherinie i przyjaźniła się z nimi od lat, no i, co najważniejsze, wychowała się w szanowanej rodzinie. Zadziwiające, że sama nie miała obsesji na punkcie czystej krwi.
- Ashoka? Jesteś tam?
Blondwłosa wyrwała się ze swoich rozmyślań i spojrzała bezwiednie na Pearl. Ta patrzyła na nią ze zgorszeniem.
- Znowu mnie nie słuchasz. Co się z tobą dzieje? - zapytała.
Ashoka pokręciła tylko głową. Przechodziły właśnie obok Ayany i jej przyjaciół. Zrobiłyby to niezauważenie, gdyby nie to, że Pearl prychnęła na ich widok. Zachowywała się tak w stosunku do wszystkich Ślizgonów, więc Ashoka nie mogła się spodziewać, że teraz zachowa się inaczej. Ayana odwróciła ku nim głowę i uśmiechnęła się szeroko, tym swoim bardzo nieślizgońskim sposobem. Wychowankowie tego domu zwykle uśmiechali się ironicznie, natomiast rudowłosa robiła to szczerze i z radością. Pomachała do Ashoki i zaczęła przedzierać się w jej stronę przez tłumy uczniów. Zostawiła za plecami swoich kolegów, którzy patrzyli na dwie dziewczyny z (jak się spodziewała Ashoka) pogardą. Widać było, że nie pochwalają tej przyjaźni.
- Cześć! - rzuciła Ayana i przytuliła ją lekko, czym zasłużyła sobie na kolejne pełne pogardy spojrzenie ze strony przyjaciół.
- Cześć – odpowiedziała Ashoka, uśmiechając się przy tym lekko.
Pearl milczała. Patrzyła jedynie wrogo na Ślizgonkę, zaciskając ze złości pomalowane na czerwono usta.
- Przepraszam, że wcześniej się nie odzywałam, ale miałam dużo spraw na głowie. - powiedziała Ayana, kiwając przy tym na swoich przyjaciół i dając im do zrozumienia, by szli bez niej.
- Nie ma sprawy, rozumiem. - Ashoka pokiwała głową.
Zapadło milczenie. Ashoka próbowała wymyślić coś, o czym mogliby porozmawiać, ale jak na złość nic nie przychodziło jej do głowy. Pearl wcale jej nie pomagała. Z braku pomysłu rzuciła najprostsze pytanie:
- Idziesz teraz na eliksiry?
Ayana pokręciła głową.
- Dostałam Z. Zresztą nigdy sobie nie radziłam z warzeniem eliksirów. Wolę pozostać przy zaklęciach.
- Co będziesz miała w tym roku? - zapytała Ashoka.
- Obrona przed czarną magią, transmutacja, zaklęcia, astronomia, zielarstwo i starożytne runy - wyrecytowała rudowłosa. - A ty?
- Transmutacja, zaklęcia, eliksiry, numerologia, astronomia i starożytne runy. Chciałam wybrać jeszcze obronę przed czarną magią, ale źle mi poszło na egzaminie. - dodała na koniec.
Ayana westchnęła.
- Ja też miałam nadzieję, że eliksiry pójdą mi lepiej, w końcu to specjalność naszej rodziny. Chyba jako pierwsza nie kontynuowałam ich po piątym roku.
Pearl, która do tej pory szła wolno, w ogóle się nie odzywając, teraz rzuciła przez zaciśnięte zęby:
- Doprawdy? Idealna Ayana czegoś nie umie? Och, to po prostu tragedia. Twój ojciec musiał się bardzo zmartwić, bo przecież jego córka to taka świetna uczennica. - jej słowa aż kipiały od jawnego sarkazmu.
Ayana odwróciła się w jej stronę zdezorientowana.
- O co ci chodzi? Po prostu mówię, że źle sobie radzę z eliksirami. Przeszkadza ci to? - przeszła na Ślizgoński ton, mówiąc z jawną wrogością.
- Tak – wycedziła Pearl, mrużąc groźnie oczy – Przeszkadza mi to. Przeszkadza mi, że udajesz taką idealną, niewinną uczennicę, a naprawdę jesteś cyniczną Ślizgonką, która nie przejmuje się niczym poza sobą.
Ayana podeszła do niej i spojrzała na nią z nienawiścią. Była niższa o głowę od czarnowłosej, ale to w niczym jej nie przeszkadzało.
- Wiesz co? Jesteś po prostu zazdrosna, że nie trafiłaś do Slytherinu. I dlatego tak mnie nienawidzisz. Bo jestem Ślizgonką, a ty głupią Puchonką. - powiedziała.
Pearl otworzyła szerzej oczy i miała właśnie coś powiedzieć, ale Ayana nie dała jej szansy. Odeszła, stawiając ogromne kroki. Obejrzała się jeszcze tylko przez ramię i spojrzała na nią z pogardą. Później odrzuciła rude włosy do tyłu* i skierowała się w stronę lochów.
Ashoka, która stała przez ten czas z boku, odezwała się cicho:
- Słuchaj, chyba przesadziłaś. Przecież Ayana nic...
Pearl odwróciła się w jej stronę.
- Jeśli chcesz, to idź sobie do tej swojej przyjaciółeczki. Bo ja nie zamierzam tolerować tego, że się z nią przyjaźnisz. Albo ona – wskazała w stronę lochów – albo ja – tym razem wskazała na siebie.
Ashoka nie była w stanie nic powiedzieć. Pearl jakby się tego spodziewała, bo pokręciła tylko głową i odeszła. Blondwłosa stała w miejscu, nie zważając na panujący gwar. Świadomość, że musi wybierać pomiędzy dwiema koleżankami, była nie do zrozumienia. Pokręciła tylko głową, jakby mogła odpędzić od siebie te myśli, a później skierowała się do klasy eliksirów.



                                                                      ***


Pearl maszerowała przez korytarz, nie zwracając właściwie uwagi na to, gdzie idzie. Chciała po prostu odejść jak najdalej od Ashoki, która wprost uwielbiała tą Ayanę. Pearl nienawidziła Ślizgonów z bardzo osobistych powodów. Po pewnym zdarzeniu, które miało miejsce trzy lata temu, poprzysięgła sobie, że już nigdy nie zaufa żadnemu z wychowanków Slytherinu.
Szła więc dalej, aż do chwili, gdy przy ścianie zobaczyła Go. Stał, opierając się niedbale o marmur. O dziwo, jego włosy były w niewłaściwym dla niego bałaganie. Były nieco dłuższe od poprzedniego spotkania, jak zauważyła Pearl. Promieniował pewnością siebie, nikt do niego nie podchodził, wszyscy zdawali się zauważać (nawet nieświadomie) jego demoniczną aurę. Spoglądał na wszystko leniwie, spod przymrużonych powiek. Gdy jego wzrok napotkał Pearl, uśmiechnął się leniwie i wolnym krokiem podszedł do niej.
Powinna uciec, oddalić się jak najszybciej. Ale nie mogła. Stała jak kamień, patrząc na niego przerażonymi oczami.
Jonathan przystanął obok niej i dotknął lodowatą dłonią jej policzek. Odgarnął czarne włosy dziewczyny do tyłu. Zadrżała, zarówno z zimna, jak i ze strachu.
- Czego chcesz? - zapytała panicznym głosem.
Nie odpowiedział, tylko zbliżył się do niej i pocałował lekko w czoło. Cała jego skóra była zimna, jakby w jego żyłach nie płynęła krew.
- Jesteś piękna. - szepnął.
Wyrwała się z jego objęć.
- Zostaw mnie - poprosiła płaczliwym głosem. - Proszę, zostaw mnie.
Był jedyną osobą, której się bała. Owszem, nadal go kochała, ale to przerażające uczucie, które ogarniało ją w obecności Jonathana, było okropne. Sama jego osoba, nawet jeśli się nie odzywał, wywoływała strach.
Uśmiechnął się delikatnie i oddalił. Odchodząc, posłał jej jeszcze delikatny pocałunek.

                                                            
                                                             ___________

*Nie wiem dlaczego, ale skojarzyło mi się to z ''Anią z Zielonego Wzgórza''. Ona też odrzucała rude włosy, tyle że w jej przypadku były to warkocze.


 Zawaliłam. Wiem o tym doskonale. Nie dość, że nie dodałam rozdziału wcześniej, tak jak obiecywałam, to minął więcej niż miesiąc od ostatniej publikacji. Przepraszam. Miałam po prostu zbyt dużo na głowie. W tym tygodniu pisałam pięć sprawdzianów, więc przez jakiś miesiąc będę miała więcej wolnego czasu, bo nie będę musiała się długo uczyć. Ponadto mam już obmyślony następny rozdział i jutro zabiorę się do pisania.
Co do tej notki, to wyszła mi dość krótka. Myślałam, że zdołam zamieścić jeszcze jeden wątek, ale w końcu zdecydowałam rozpisać go później. 
Jak widzicie, mam nowy szablon, za który chciałam serdecznie podziękować Arowanie 
Pozdrawiam serdecznie.

3 komentarze:

  1. Nie martw się, ja cię nie obwiniam ;)
    Rzeczywiście, notka krótka, ale i tak mi się podobała. Pearl jest według mnie zbyt uprzedzona, ale nie znam wszystkich szczegółów co do tego, dlaczego nienawidziła Ślizgonów. Ashoka jest taka cicha i spokojna, że aż się dziwię, że przyjaźni się z Pearl. Ayana też pewna siebie, a w dodatku chodzi do Slytherinu, a się z nią przyjaźni.
    Śliczny szablon ;)
    Pozdrawiam i życzę napływu weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz talent do pisania , i rób to dalej :) Czeekam na kolejny ..
    Obserwuujemy? http://mikilove47582.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym ci osobiście pogratulować super bloga a przede wszystkim opowiadania. Naprawdę świetnie to jest napisane. Może mam małe doświadczenie w pisaniu, ale naczytałam się w swoim życiu dużo blogów.

    Życzę weny i pozdrawiam

    Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń