czwartek, 1 listopada 2012

Prolog

1 wrzesień, 1991 rok
Na peronie numer 9 i ¾ krzątało się mnóstwo uczniów zmierzających do Hogwartu. Żegnali się z rodzicami, niektórzy nawet płakali (choć perspektywa spędzenia roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa była niesamowicie ekscytująca). Taszczyli ogromne stosy walizek i bagaży, próbowali uspokoić swoje zwierzęta, które, jakby nastrój właścicieli był zaraźliwy, albo stawały się niezwykle radosne, albo smutne, co zwykle objawiało się tym, że stworzenia zaczynały miotać się po klatkach. Wśród dzieci i nastolatków dominowali wzrostem uczniowie siódmej klasy, dla których był to ostatni rok w tej niezwykłej szkole. Pierwszoklasiści wyglądali na przestraszonych, jednak jednocześnie ogarniało ich podekscytowanie. Właśnie wśród tej grupki stała dziewczyna, na której się skupimy.
Czarodziejka była maleńką osóbką o długich, rudych włosach i zielonych, dumnych, a jednocześnie przestraszonych oczach. Zaciskała malinowe usta, rozglądając się we wszystkie strony. Dziewczyna ta nazywała się Ayana O'Connell. Jej matką była Camille Evans, siostra nieżyjącej już Lily Potter oraz Petunii Dursley. Camille była najmłodsza z całego rodzeństwa. Urodziła się jako mugolka, całkowicie oddzielona od świata czarodziejów osoba. Miała rude włosy i zielone oczy, była dość niska, a Ayana odziedziczyła po niej ten wygląd. Niestety, Camille umarła przy narodzinach córki, zostawiając ją pod opieką ojca, Andrew.
Andrew O'Connell był jej prawowitym opiekunem. Wysoki, z czarnymi włosami i brązowymi oczyma w niczym nie przypominał swojej drobnej córki. Jako pracownik Ministerstwa Magii czasami sprawiał wrażenie osoby chłodnej i bezuczuciowej, jednak były to jedynie pozory.
Camille i Andrew poznali się ze sobą dzięki Lily. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Gdy po zaledwie pięciu miesiącach dziewiętnastoletnia wówczas Camille zaszła w ciążę, postanowili się pobrać. Jednak rodzice Andrew mieli wobec niego inne plany. Bowiem ojciec Ayany należał do jednej z tych rodzin, które chcą, by ich dzieci żeniły się wyłącznie z czystokrwistymi czarodziejami, nie mówiąc nawet o mugolach. Wybrali mu żonę, Harriet Montgomery. Tak więc Andrew musiał ożenić się z nią i zostawić Camille.
Najmłodsza z rodziny Evansów umarła przy porodzie. Maleńką dziewczynką zajęła się jej siostra, Lily, która wiedziała, że dziecko w przyszłości będzie czarodziejem. Camille już wcześniej wyznała Lily, że chce, by jej córka nazywała się Ayana O'Connell. Pragnęła, aby nosiła nazwisko swojego ojca.
Lily w tym czasie również była w ciąży. Kiedy urodziła syna, Harry'ego, wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko. Tamtego wieczora, gdy to Voldemort zabił Potterów, Ayana przebywała już u prawowitego ojca. To Lily przyszła do niego i przekazała mu dziecko, zapewniając, że u niej nie byłoby ono już bezpieczne. I miała rację.
Gdy Harry wychowywał się u Dursley'ów, święcie przekonanych, że chłopakowi nie została już żadna rodzina (Petunia wiedziała o tym, że jej najmłodsza siostra również umarła, choć wcześniej wyprowadziła się z domu. Myślała, że dziecko umarło wraz z nią), Ayana spędzała czas w wielkim dworze O'Connell'ów. Jakże wielka różnica dzieliła światy dwojga kuzynów. Harry żył będąc popychadłem Dursley'ów, podczas gdy Ayana była wychowywana przez ojca i macochę. Żyła w wygodnym świecie, nigdy jej niczego nie brakowało, nawet miłości, która często zanikała w arystokratycznych rodzinach. Ojciec i macocha nie mieli własnych dzieci. Przybrana matka darzyła ją sympatią, lecz nigdy jej nie pokochała. Nie można ją o to winić, w końcu to nie była jej córka.
Z Harrym Ayana już nigdy się nie spotkała. Dursley'owie nie wiedzieli o małej czarownicy, Andrew również nie miał pojęcia, że oni istnieją. Ayana od zawsze wiedziała, że jest czarownicą, Harry nie miał o tym pojęcia. Żyli więc osobno, każde w innym świecie.
Rudowłosa dziewczyna poznała całą swoją historię stosunkowo niedawno, oraz całkowicie przez przypadek. No bo kto by się spodziewał, że mała dziewczynka nagle znajdzie pamiętniki swojej matki i wszystkie je przeczyta? O tym, co się działo po śmierci Camille, dziewczyna nie dowiedziała się nigdy. Nie miała również pojęcia, że jest w jakikolwiek sposób spokrewniona z Harry'm. Słyszała wiele historii o tym chłopaku, który przeżył spotkanie z samym Voldemort'em.
Ayana stała teraz na peronie, trzymając klatkę z sową, która została kupiona parę tygodni temu. Wchodząc do sklepu ze stworzeniami to właśnie ten nocny ptak rzucił się jej w oczy. Był czarny, duży i sprawiał wrażenie niebezpiecznego. A ona natychmiast zażyczyła sobie tego mrocznego stworzenia. Poczuła do niego jakąś niezrozumiałą sympatię. Sprzedawca podał jej klatkę z ptakiem, który siedział dumnie i łypał groźnie na wszystkich.
- Na pewno chce panienka tego ptaka? Straszna z niego sowa. Może zrobić panience krzywdę. Już od dawna jest w naszym sklepie, trudno się do niego zbliżyć, więc nikt nie chciał go kupić. - powiedział.
Jednak kupili ptaka, a Ayana nazwała go Hades, bóg śmierci, władca krainy umarłych. Sowa przypominała jej śmierć, a jednak czuła, że mogłaby ją polubić. Tak więc Hades razem z nią jechał do Hogwartu.
Ayana była interesującym dzieckiem. Kochała czytać, pochłaniała każdą książkę, która wpadła jej w ręce. Bywała wredna, ale pokazywała też swoje dobre serce. Niezwykle uparta, zawsze stawiała na swoim. Już jako dziecko kochała latać na miotle (oczywiście pod nadzorem ojca, który został zbesztany przez własną matkę o pozwalanie małej dziewczynce samej latać na miotle). Dość łatwowierna dziewczynka ufała każdemu. Była odważna i szczera.
Jednak teraz, stojąc na peronie, czuła maleńki strach przed czekającą ją nauką. Bała się także, do jakiego domu zostanie przydzielona. Ojciec był w Slytherinie, zresztą tak samo jak macocha i dziadkowie. Marzyła, by również się tam dostać. Chciała być podobna do swego niesamowitego ojca. Uwielbiała słuchać jego historii o Ślizgońskim życiu (a przynajmniej ojciec opowiadał jej te, które uważał za odpowiednie dla dziesięciolatki).
- Pociąg zaraz odjedzie, musisz wsiadać. - Ayana usłyszała stłumiony głos ojca.
Pokiwała głową, zaciskając powieki. Może i perspektywa spędzenia w Hogwart'cie prawie całego roku była ekscytująca, ale ją ogarnęła lekka panika. Otworzyła oczy i spojrzała na ojca, który stał tuż obok razem z jej macochą.
- Będę za tobą tęsknić. - wyszeptała.
Ojciec spojrzał na nią z troską, po czym uklęknął i mocno ją przytulił. Odwzajemniła uścisk, wdychając jego zapach, jakby próbowała zabrać go ze sobą.
Kiedy w końcu wynurzyła się z jego objęć, zobaczyła, że uczniowie wsiadali szybko do pociągu. Chwilę później rozległ się głośny gwizd.
Ayana wzięła ze sobą walizki, które wydały się być nieproporcjonalnie dużej obok jej drobnego ciała. Wsiadła do pociągu i będąc już w środku, wyjrzała przez okno, by pomachać ojcu. Pojazd ruszył w drogę, a oni zaczęli oddalać się od peronu, aby w końcu zostawić go daleko za sobą.
Ayana wyruszyła na poszukiwanie wolnego przedziału. Szła tuż obok innych uczniów, starszych i młodszych. Dotarłszy do przedziału, w którym siedziała tylko blondwłosa dziewczyna, zapytała:
- Można?
Dziewczyna kiwnęła głową i uśmiechnęła się nieśmiało. Ayana weszła do środka i umieściła walizki na półce bagażowej. Usiadła i powiedziała lekkim tonem:
- Jestem Ayana O'Connell.
Łatwość, z jaką nawiązywała nowe kontakty, zdumiewała nawet jej ojca, który twierdził, że tę zdolność na pewno odziedziczyła po matce. 
- Ashoka Craig. - przedstawiła się blondynka.
- Pierwszoklasistka, prawda? - Ashoka kiwnęła głową – Tak myślałam. Też idę dopiero do Hogwartu. Do jakiego domu chciałabyś trafić?
- Nie jestem pewna. Tata mówi, że świetnie pasowałabym do Ravenclawu. Podobno mam niesamowity mózg. - uśmiechnęła się, ukazując rządek małych, białych zębów.
Reszta podróży upłynęła im na rozmowie o Hogwarcie. I właśnie wtedy zawiązała się między nimi nić przyjaźni.

                                                                         ***

- O'Connell, Ayana.
Dziewczyna wystąpiła z tłumu pierwszoroczniaków. Usiadła na krześle i drżącymi rękoma wsadziła na głowę Tiarę Przydziału. 
- Hmmm, tak... - usłyszała w swojej głowie głos kapelusza – Odwaga kieruje cię do Griffindoru, a jednak pozostaje też spryt Ślizgonów... A może mądry Ravenclaw?
Chcę trafić do Slytherinu, pomyślała Ayana, zaciskając ze zdenerwowania powieki. 
- Slytherin? A więc dobrze, niech będzie... Slytherin! - ostatnie słowo Tiara wykrzyknęła na całą Wielką Salę.
Szczęśliwa Ayana zsunęła się ze stołka, zdjęła kapelusz i odeszła w stronę stołu Ślizgonów, skąd wybrzmiewały ciche, jakby wymuszone oklaski, tak bardzo odróżniające się od entuzjastycznego powitania innych domów. Jednak dziewczyna nie martwiła się tym. Została przydzielona do Slytherinu, swojego wymarzonego domu.
Usiadła tuż obok blondwłosego chłopaka, w którym rozpoznała Dracona Malfoy'a, również ucznia pierwszego roku. Wkrótce tuż obok niej pojawiła się Pansy Parkinson. Była to dziewczyna o krótkich, prawie czarnych włosach i brązowych oczach. Wyraz jej twarzy zdawał się mówić, że ma się do czynienia z osobą dumną, pochodzącą z rodu arystokratów. Nie zraziło to jednak Ayany, która już wiele razy miała do czynienia z arystokratycznymi świrami, dla których liczyła się tylko czysta krew i pieniądze, toteż wiedziała jak się z nimi obchodzić. Miała właśnie przedstawić się tej arystokratce, kiedy dziewczyna sama postanowiła przejąć inicjatywę.
- Jestem Pansy. - powiedziała.
- Ayana. - odpowiedziała rudowłosa.
Pansy zmarszczyła brwi, jakby próbowała sobie coś przypomnieć.
- O'Connell? - zapytała.
Zielonooka kiwnęła głową. Na twarz Parkinson wpełzł nieoczekiwany uśmiech.
- Właśnie sobie przypomniałam, że my właściwie się już znamy. Niedawno byłaś u mnie w domu na przyjęciu. Z okazji... chyba rocznicy ślubu, czy coś takiego? Draco też tam był, prawda? - zwróciła się do blondyna, który spojrzał na nią obojętnym wzrokiem.
- Jeśli masz na myśli tą katastrofę, to tak. Pamiętam. - odpowiedział.
Pansy spojrzała na niego zdziwiona.
- Katastrofę? Dlaczego tak sądzisz? - zapytała.
- Już nie pamiętasz swojego kuzyna? Tego, który odpalił sztuczne ognie?
Ayana pozostawiła ich samych, kłócących się zawzięcie. Rozejrzała się po Wielkiej Sali, spoglądając na zaczarowany sufit. Na niebie migotały gwiazdy, jakby one też cieszyły się z rozpoczęcia roku szkolnego. O'Connell uśmiechnęła się, wciąż patrząc na niebo.



_________________

Tak więc zaczynam nową historię. Poprzedni blog nie wypalił, więc postanowiłam założyć nowy. Rozdział 1 jest już napisany, tylko zrobię parę poprawek i będzie można go dodać.
Co do samego Prologu, to jest dość długi. Chciałam po prostu przedstawić początek historii. I od razu informuję: Ayana będzie zwykłą dziewczyną, bez żadnych większych powiązań z Voldemort'em. Nie będzie zbawicielką świata tylko dlatego, że jest spokrewniona z Potter'em (o czym zresztą dowie się dopiero za parę rozdziałów). Stworzyłam już bardzo dużo nowych postaci. 
Pozdrawiam, Snow. 

5 komentarzy:

  1. To dobrze, że nie będzie jakimś kolejnym wybrańcem.. ;) Na początku zaznaczę, że bardzo mi się podoba sposób twojego pisania, jest po prostu jakiś taki lekki, łatwo przyswajalny. Napisałaś pod koniec, że prolog dość długi, a ja nawet nie zorientowałam się kiedy zaczęłam, a kiedy skończyłam czytać :D. Ciekawe, że Ayana trafiła do Slytherinu, tak się teraz zastanawiam jak będą wyglądały jej relacje z Harrym. Czy zrobi się bardziej ślizgońska czy pozostanie neutralna? Mam nadzieję, że niedługo ujawnisz pierwszy rozdział ;)
    Pozdrawiam, weny życzę i proszę o powiadamianie. Mogę dodać do linek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Cóż, Ayana raczej pozostanie sobą, jednak lata, które spędziła ze Ślizgonami, na pewno nieco ją zmienią. Więcej nie zdradzę.
      Tak, oczywiście, że możesz. Mam prośbę: czy mogłabyś podać adres swojego bloga? Internet mi szwankuje, przez co nie mogę włączyć twojego profilu. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Świetny. Po prostu świetny. Wiesz, nie mogłam uwierzyć, że porzucasz poprzedniego bloga. Pisałaś tam, że chcesz napisać historię od nowa, więc cieszę się, że nareszcie to zrobiłaś.
    Ayana ma być podobna do Kate, prawda? Obie wyglądają tak samo, nawet dałaś tą samą aktorkę. Dużo nowych bohaterów, mam nadzieję, że zdołasz wszystko ogarnąć ;)
    Powiadamiaj mnie na GG. Piszesz, że nowy rozdział około 10 listopada, więc myślę, że powinnaś go niedługo dodać. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.
      Ja też się cieszę, zwłaszcza, że tę historię miałam zaplanowaną już od dawna.
      Tak, ma być do niej podobna. Ale wampirem nie będzie. Na pewno. Zdołam, nie martw się :)
      Dobrze. Rozdział pojawi się najprawdopodobniej jutro, ponieważ muszę dokonać paru poprawek. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Sama nie wiem, jak ja się tu przyplątałam. Pamiętam Cię z nicka, zostawiłaś kiedyś komentarz na moim blogu, ale do Ciebie tafiłam przypadkiem. Z bloga kogoś tam, którego też znalazłam u kogoś... Ale mniejsza o to.

    Prolog naprawdę długi. Bardzo dużo wyjaśniasz już na samym początku, co jednocześnie ogranicza możliwość zgubienia się w natłoku następnych rozdziałów, a jednocześnie odbiera im nutę tajemniczości. Choć nie powiem, żebym narzekała. Wiem przynajmniej, na czym stoję ;)

    Swoją drogą, osobiliwy temat, spotykam się z nim chyba po raz pierwszy. Tyle tu wszędzie sióstr Harry'ego Pottera, córek Snape'a, córek Voldemorta, córek jeszcze nie wiadomo kogo. Gratuluję ciekawego pomysłu.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń